Jak mówić wyraźnie – Ćwiczenie dykcji z korkiem
Większość z nas przygotowując się do występu publicznego, raczej skupia się na treści, jaką chce przekazać, a nie na sposobie, w jaki to zrobi. Nieliczni zwrócą uwagę na swoją mowę ciała (wyprostowane plecy, nogi normalnie rozstawione, bez skrętów i tym podobne, a mowa ciała rąk podkreślająca ważniejsze treści wypowiedzi). Jednak niemal wszyscy zapominamy, jak ważna jest dobra wymowa.
Choćby treść była arcyciekawa, mówca prezentował się profesjonalnie, to gdy będzie mówił pod nosem i niewyraźnie, jego przemówienie po prostu nie będzie dobre. Gdy ktoś mówił niewyraźnie, słuchacz będzie się męczyć próbując zrozumieć treść. Porównałbym to do słuchania kogoś mówiącego w języku obcym w sytuacji, gdy ten język znasz na średnim poziomie. Przez całą rozmowę skupiasz się na tym czy dobrze rozumiesz słowa, przez to ciężej skoncentrować się na tym, co mówca chce przekazać poprzez te słowa. Dlatego dziś przedstawię proste ćwiczenie, dzięki któremu znacząco polepszysz swoją dykcję, tak aby twoi rozmówcy zrozumieli Cię idealnie.
Do tego ćwiczenia będzie potrzebny tylko korek od wina. Wystarczy wsadzić go między przednie zęby i mając go w buzi, coś bez przerwy mówić. Jeżeli wolisz możesz w tym czasie coś czytać. Chodzi o to, abyś mając korek w buzi pracował językiem, starał się mówić bardzo wyraźnie i w miarę głośno. Po ćwiczeniu wyjmij korek i czytaj/mów coś do siebie, aby sprawdzić różnicę. Czas ćwiczenia zależy od Ciebie. Może to być 5, 10, czy też 15 minut. Polecam również nagrywać swój głos, aby rejestrować postępy. To z pewnością podziała motywującą i nie przerwiesz codziennej praktyki.
Przykładowe wierszyki do ćwiczenia z korkiem:
Wieprz
Nie pieprz Pietrze pieprzem wieprza,
wtedy szynka będzie lepsza.”
„Właśnie po to wieprza pieprzę,
żeby mięso było lepsze.”
„Ależ będzie gorsze, Pietrze,
kiedy w wieprza pieprz się wetrze.”
Tak się kłócił Piotr z Piotrową,
wreszcie posłał po teściową.
Ta aż w boki się podeprze:
„Wieprza pieprzysz ,Pietrze, pieprzem?
Przecież wie to każdy kiep, że
wieprze są bez pieprzu lepsze”.
Piotr pomyślał: „Też nie lepsza!”
No, i dalej pieprzy wieprza.
Poszli wreszcie do starosty,
który znalazł sposób prosty:
„Wieprza pieprz po prawej stronie,
a tę lewą oddaj żonie.”
Mądry sąd wydała władza,
lecz Piotrowi nie dogadza.
„Klepać biedę chcesz, to klepże,
a ja chcę sprzedawać wieprze.”
Błaga żona: „Bądź już lepszy,
Nie pieprz wieprza!” A on pieprzy.
To Piotrową tak zgniewało,
że wylała zupę całą,
Piotr zaś poszedł wprost do Wieprza
i utopił w Pieprzu wieprza.
Chrząszcz
Trzynastego, w Szczebrzeszynie
chrząszcz się zaczął tarzać w trzcinie.
Wszczęli wrzask Szczebrzeszynianie:
– Cóż ma znaczyć to tarzanie?!
Wezwać trzeba by lekarza,
zamiast brzmieć, ten chrząszcz się tarza!
Wszak Szczebrzeszyn z tego słynie,
że w nim zawsze chrząszcz BRZMI w trzcinie!
A chrząszcz odrzekł niezmieszany:
– Przyszedł wreszcie czas na zmiany!
Drzewiej chrząszcze w trzcinie brzmiały,
teraz będą się tarzały.
Bzyk
Bzyczy bzyg znad Bzury
zbzikowane bzdury,
bzyczy bzdury, bzdurstwa bzdurzy
i nad Bzurą w bzach bajdurzy,
bzyczy bzdury, bzdurnie bzyka,
bo zbzikował i ma bzika!